„Dźwięki Słów” czyli kulturalny Keks pełen Poczwórnych Bakalii Wszelakich!
Czwarta edycja lubelskich Prezentacji Form Muzyczno-Teatralnych „Dźwięki Słów”, czyli ucztowanie dla oka, ucha, serca i duszy. Przez Lubelski Salon Artystyczny wymyślone. Troistymi ścieżkami przez Teresę Drozdę i Piotra Wróblewskiego wyszperane i dopasowane. Cztery dni (8 do 11 czerwca 2017) „ładowania akumulatorów” mądrą, wrażliwą i wartościową Sztuką w przeróżnych formach i postaciach!
Było, czyli „Ab ovo ad mala”...
Klisze pamięci mają to do siebie, że zazwyczaj nie blakną – choć często przechowują o wiele więcej szczegółów, niż byśmy podejrzewali. Slajdy pamięci, często „wywoływane przed szereg” zupełnym przypadkiem; często sami sobie nie zdajemy sprawy, jak dla nas istotne...
Slajd
pierwszy: 3 lipca 2014
Było
gdzieś w okolicach 16.00, wypadłam zdenerwowana z lubelskiego
Centrum
Kultury,
myślami będąc przy Festiwalu
Szekspirowskim.
Pożegnałam się jak zwykle z portierami i ochroną, przytrzymałam
drzwi matce z wózkiem i dwiema pociechami śpieszącej na jakieś
warsztaty. Wtedy usłyszałam Ten Głos: niski, altowy, głęboki, o
szerokiej skali, pełen pasji i dramaturgii.*
Należał do zadziwiająco filigranowej kobiety o długich ciemnych
włosach i spojrzeniu bliskim Ewie
Demarczyk.
Zwała się
Justyna Panfilewicz,
interpretowała „Gaj”
Marka Grechuty;
w chwilę później stała się paryską śpiewaczką uliczną, małym
Wróbelkiem i … zawładnęła mną i innymi (często zupełnie
przygodnymi; środek miasta, 4 po południu, nieopodal licowy plac
zabaw tętniący życiem i rozgardiaszem!) słuchaczami
bezpowrotnie! Takie były moje pierwsze „Dźwięki
Słów”.
Slajd
wtóry: 20-23
czerwca 2015
Los
i Anioły z promocji i reklamy w lubelskim CK „podarowały” mi
dwa festiwale teatralne tydzień po tygodniu ( no dobrze,
prawie...!). O ile Słodko
Gorzkim
dane mi było się cieszyć (nawet narobić słusznej i szczerze
należnej zadymy krytyczno – teatralnej!), o tyle w wypadku drugich
Dźwięków
Słów niestety
zadziała
zasada szwungszajby. Bowiem Lubelski
Salon Artystyczny
dostał wsparcie medialne, któregoż to nawet się nie spodziewał.
Niestety, mimo najszczerszych chęci, szalona krytyczka wylądowała
na kardiologii PSK 2 przy Staszica! Miast recitalu Karoliny
Cichej,
uwielbianego Czyżyka,
dźwięków Jerzego Satanowskiego,
skrzypiec Ivy
Bittovej czy Katarzyny Dendys – Koseckiej stającej
się na około godzinę niejaką Édith Giovanną Gassion
– dostała ból venflonu, zapach szpitala, posmak potasu i passiflory! Tak to
nie dane mi było święto drugich Dźwięków
Słów i
do dziś ani trochę nie jest mi z tym „po drodze”.
Slajd
trzeci: 20-23
czerwca 2016
Spodziewałam
się świetnego festiwalu, ale to, co dostałam od Losu, znacznie
przekraczało moje wyobrażenia! Dwie „sceniczne Bomby
Energetyczne”, czyli Ewa
Konstancja Bułhak i Ewa Błaszczyk
(obie z kompanią znamienitych muzyków!). Prywatne odkrycie czyli
niebywale umuzykalniona, obdarzona czarnym bluesowym vibrato,
młodziusieńka Gabriela
Kundziewicz.
Urokliwy jazzowy głos Pawła
Ruszkowskiego.
Niekoniecznie do trzech razy sztuka, czyli...
Będzie
– czyli na co czekam?
Warto by wreszcie rozszyfrować jedną z zagwozdek zawartych w tytule. Dlaczego kulturalny Keks? Ponieważ ekstrawertycznej empatyczce prawie wszystko łączy się i kojarzy z ...kulinariami i teatrem; los pasjonatki ekscentryczki!
Warto by wreszcie rozszyfrować jedną z zagwozdek zawartych w tytule. Dlaczego kulturalny Keks? Ponieważ ekstrawertycznej empatyczce prawie wszystko łączy się i kojarzy z ...kulinariami i teatrem; los pasjonatki ekscentryczki!
Skąd
poczwórność? Ano z racji czterech
nurtów i ścieżek artystycznych: spotkań i gawęd, teatru sensu
stricto, music-hallu oraz recitali i koncertów. Chociaż program tej
edycji jest przebogaty, to słusznie zakładam, że publikując ten
tekst rozpętam małe tornado. Kogokolwiek bowiem nie spytać o
najważniejszy, najjaśniejszy punkt programu tej edycji, odpowie bez
wahania i chwili zająknięcia: „Jesus
Christ Superstar” lub „Broadway Exclusive”: oba w
reżyserii Jakuba
Wociala,
przywiezione z warszawskiego Teatru
Rampa!
Koncerty Mikromusic
i Chłopców kontra Basia!
Recital Piotra
Machalicy „Piaskownica”
z niewątpliwie pięknymi, poetyckimi, niesamowicie życiowo mądrymi
tekstami Jana
Wołka!
No
to spodziewajcie się po mnie opowieści – rekontry; zamierzam
zaprosić Was na parę perełeczek, które się pochowały w
załomkach szpigla repertuarowego czwartej edycji Prezentacji
Form Słowno Muzycznych "Dźwięki Słów"!
Pasy
zapięte, usadowieni wygodnie? Zaczynamy kulturalno – smakołykową
podróż!
Spotkanie,
opowieść, rozmowa – czyli urok gawęd
Już
tak mam, iż od zawsze jestem „Trójkowa”. Z czasem do tej
miłości przysnuła się za sprawą piosenki aktorskiej i
literackiej insza sympatia: do głosu, warsztatu, wiedzy i
wrażliwości Teresy Drozdy. Lubię Jej radiowy ciepły tembr,
ciekawe opowieści, zaraźliwą empatię i pasję do tego, co robi i
o czym opowiada. Ponieważ w tej sympatii nie jestem bynajmniej
odosobniona, więc czekam na dwie gawędy.
Pierwsza
- „Lubelskie
początki wielkich karier" –
zacznie Przegląd. Wiedzieliście, że Józef Małgorzewski –
legendarny spiker Polskiego Radia - „debiutował” antenowo po
wojnie akurat w Lublinie? Kto z Szanownej Publiki wie przypadkiem co
łączyło z naszym miastem Stefanię Grodzieńską? Nie wiecie? Nie
martwcie się, w czwartek 8 czerwca (o godz. 16,00) wszyscy się
dowiemy.
Drugie
ze spotkań tyczyło się będzie „ukrytej pasji” Teresy
Drozdy. „Polskie ślady w czeskiej piosence” to nie tylko
temat tej gawędy. Dzięki miłości do Czech polscy słuchacze
znają: Jaromira Nohavicę, Karela Ryla, Raduzę. No i
ostatnie z odkryć „Trójkowej Drożdżówki Bardzo Literacko
Muzycznej” czyli dwie nadobne damy z wiolonczelami sygnujące
swe dokonania TARA FUKI . Po więcej zapraszam w sobotę 10 czerwca o godz. 16.30 do Sali
Czarnej lubelskiego Centrum Kultury.
Zaś
pomiędzy będzie piątek 9 czerwca, a fotel gawędziarza zajmie
Piotr Wróblewski. Wtóry
z drugi z selekcjonerów „Dźwięków Słów”, na co
dzień dziennikarz muzyczny Radio Lublin.
O kim
będzie tym razem? Ano o znanym Lublinianinie z wyboru, Kazimierzu
Grześkowiaku. Jednej trzeciej legendarnej Silnej Grupy Pod
Wezwaniem. Jedynym znanym mi
studencie KUL-u, który został zmuszony do dosłownego (sensu
stricte) potraktowania wyrażenia „zda(wa)ć egzamin śpiewająco”
i przełożyć to na studencką rzeczywistość. Psychologu, który
eksternistycznie aktorem został, choć każdy z jego koncertów był
swoistym małym szalono- zakręconym spektaklem (niech się przy nim
schowają komicy i aktorzy charakterystyczni całej Planety!).
„Piosenka to taki mały teatr...” czyli cud recitalu
Antonina Krzysztoń czyli brzmienie Tajemnicy...
Piątkowe
popołudnie 9 czerwca będzie pod każdym względem wyjątkowe.
Przede wszystkim dzięki Tej, która obejmie we władanie scenę oraz
serca i dusze widzów. Najpiękniej o niej powiedział niedawno
Janusz Deblessem,
zapowiadając w Wielko - Czwartkowy wieczór w studio im. Agnieszki
Osieckiej koncert „Pieśni
Wielkopostnych i Refleksyjnych”:
„Zawsze,
kiedy słucham głosu Antosi, mam wrażenie, że słyszę Osobę,
która dotknęła Tajemnicy...(....)”
Nie
tylko Janusz Deblessem, nie tylko on... Ciepła, optymistyczna,
pogodna,
przy tym niespotykanie melancholijna i refleksyjna; taka jest i
Antonina
Krzysztoń,
i jej piosenki.
W
Dzień Matki – 26 maja 2017 r. - premierę będzie miała Jej
najnowsza płyta „Skarb”. Dedykowana Matce –Barbarze
Krzysztoń-, będzie swoistą „podróżą do źródeł muzycznych”.
Błekitną okładkę zdobi pięć nazwisk: Kelus, Kryll,
Niemen, Demarczyk, Okudżawa. Choć srebrny krążek z muzyką kryje
ich trzynaście; wszystkie łączy jedno i to samo
"Skarbem
są artyści, których piosenki nuciłam, będąc nastolatką - moi
nieświadomi nauczyciele śpiewu. Szczególne miejsce w moim sercu
zajmuje Czesław Niemen, który nic o tym, oczywiście, nie wiedząc,
pomógł mi przetrwać trudny czas dorastania."*
Wszystkie
13 utworów, a może i jeszcze jakieś rodzynki muzyczno bonusowe
wybrzmią właśnie w piątek 9 czerwca ze sceny Sali Widowiskowej
Centrum Kultury. Taka letnia niezwykła uczta muzyczna....
Anashim czyli Ludzie...
Najpierw będzie cytat, bo jakże by inaczej w wypadku
tej piątki Ludzi być mogło...
„(...)Anashim
anashim
ohavim ledaber uledaber
Velo ichpat li ma omrim kulam
hem medabrim kulam, medabrim kulam
ani ve’at mul kol ha’olam
kol haolam, kol ha’olam
Anashim anashim
ohavim ledaber uledaber
Matai tavini
etzli ze lo meshaneh davar (...)”*
ohavim ledaber uledaber
Velo ichpat li ma omrim kulam
hem medabrim kulam, medabrim kulam
ani ve’at mul kol ha’olam
kol haolam, kol ha’olam
Anashim anashim
ohavim ledaber uledaber
Matai tavini
etzli ze lo meshaneh davar (...)”*
Ludzie
od zawsze, wszędzie i o każdej porze doby: mówią, rozmawiają,
opowiadają, przekazują, porozumiewają się. Z otaczającym ich
światem, ze sobą nawzajem. Czasem miast mowy używają w tym samym
celu (i to dużo skuteczniej!) dźwięku i muzyki.
Tak
właśnie stało w Bielsku
Białej w roku 2012.
Czterech muzyków, jednocześnie absolwentów Wydziału
Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach:
akordeonista
Wojciech Golec, kontrabasista
Eugeniusz Kubat, skrzypek
Krzysztof Maciejowski oraz
saksofonista Marcin
Żupański. Związani
muzycznie i prywatnie z
Bielskiem, Cieszynem, Śląskiem Cieszyńskim; zafascynowani
i przesiąknięci wielokulturową mozaiką tego regionu.
Na
czele tego niezwykłego muzycznego kolektywu (zafascynowanego na poły
etno, jazzem, muzyką klezmerską, tęskną nutą ludowych skrzypków)
stanęła Marta
Gzowska- Sawicka, aktorka
Teatru
Polskiego w Bielsku Białej. Rodowita
Gdańszczanka, absolwentka
Studium
Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej przy Teatrze Muzycznym w
Gdyni. W czerwcu 2000 Henryk Talar, jeszcze urzędujący dyrektor
Teatru Polskiego,
zaprosił
ją do współpracy – z nowym sezonem witał ją już jego następca
Tomasz Dutkiewicz.*...
Dwanaście lat później powstał Anashim*, potem było kilka prestiżowych koncertów, wyróżnienie w konkursie
Radiowej
Dwójki "Nowa Tradycja 2014”.
Wreszcie przyszedł czas na „muzyczne dziecko” - płytę „
Sekretny Ogród”. Właściwie, gdyby nie pomoc ludzi dobrej woli i
wielkiego serca, wsparcie medialno - lokalne oraz portal
crowdfundingowy www.polakpotrafi.pl
– płyta by "się odleżała”. Profesjonalnie
nagrany materiał „czekał” na fundusze pozwalające na
wytłoczenie płyty, oprawienie jej graficznie, wypromowanie.*
Przy okazji Marta
Gzowska – Sawicka
objawiła się w całkiem nowej roli, wespół z Magdaleną
Kuchejda
przetłumaczyły tradycyjne teksty z jidisz,
hebrajskiego czy ladino. Zachowując cały ich rytm, dynamizm,
energię i pasję – co przy tych językach wcale nie jest takie
łatwe i proste, a często wręcz karkołomne! Tak to Aktorka i
Singere stała się Tłumaczką; jak mawiał nieśmiertelny
Elliot Blues:
„God
works in mysterious ways...”
Na
Gwiazdkę 2014 r. cała piątka dostała niezwykły prezent w postaci
funduszy, ludzkiej wiary, wsparcia i zaufania.
12 kwietnia 2015 roku
w gdańskiej Nowej Synagodze*
– dzięki Fundacja Kultury Zbliżenia - „narodziło się bielskie
muzyczne dziecię”. Potem była majowa uroczysta premiera w niejako
macierzystym Teatrze Polskim w Bielsku Białej*. Lubelski
wrześniowy koncert Anashim* półtora
roku temu gapowato przegapiłam; lecz przecież na tym świecie i w
przyrodzie nic nie ginie – zmienia tylko czas i miejsce. Mam
nadzieję, że nie tylko dla mnie późna czwartkowa noc 8 czerwca
będzie jak piękna miseczka pełna pistacji, fig, migdałów,
rodzynek, kostek makagigi smakowana w rytmie łyków dobrego
wschodniego kordiału – słyszał ktoś by kiedykolwiek muzycznych
specjałów było komukolwiek w przesycie? Dacie się zaprosić na
tą teatralno dźwiękową ucztę?
Lalka czyli bardziej wysublimowana i skupiona forma Teatru...
Lalka czyli bardziej wysublimowana i skupiona forma Teatru...
Pewien niezwykle utalentowany Młody Czlowiek i jego Opowieść o przygodzie zwanej Życiem
Prawie od zawsze stykam się z teatrem dramatycznym, muzycznym, baletowym. Jednak dopiero za sprawą Arkadiusza Klucznika (wonczas dyrektora Teatru im. Hansa Christiana Andersena w Lublinie) i współpracy medialnej z „Andersenowcami” zrozumiałam swoje specyficzne „ograniczenie”. Dopiero „namacalne i naoczne” obcowanie z jawajką, marionetą, maską, jakąkolwiek inną formą plastyczną dało mi pojęcie, z czym tak naprawdę „się je” teatr lalek.
Koszmarnie mylą się ludzie, którzy twierdzą, że „lalki to tylko dla dzieci...”; przecież zasadniczo teatr starogrecki bazował na maskach, a perski na kukłach!
Lalkarstwo
opiera się na formie, ale też i na swego rodzaju symbiozie: forma
plastyczna – animator. Zawsze pierwsza i ważniejsza jest Forma,
lecz to Animator ożywia ją, nadaje sens i treść. Forma niejako
poprzez swoistą symbiozę przejmuje nastroje, motorykę i
samopoczucie Animatora. Razem tworzą symbiotyczny duet dążący do
tego, by coś „namalować farbkami wyobraźni’ na białym płótnie serc i dusz Widzów. Wyrazić, opowiedzieć, podzielić
się emocjami, wrażeniami, jakąś historią, coś po sobie
pozostawić. Jednak, by zaistniała chemia pomiędzy sceną a
widownią, musi być spełniony kardynalny warunek. Animator
musi stworzyć wespół z Formą jednolitą, zgraną, spoistą
całość, u podstaw której stoi jakaś wizja, pomysł, historia.
„(...)Ale
artysta nie może być pokorny, musi emanować, musi się dzielić,
wychodzić przed szereg - nie się chować, trzeba znać swoją
wartość, mieć coś do powiedzenia.(...)”*
Dlaczego
cytuję te słowa? Bowiem ich autor jest młody wiekiem, obdarzony
dojrzałą duszą, wyobraźnią, empatią i chłonnym umysłem.
Nazywa się Dominik Gostomski, pochodzi z Chojnic, jest teatralnym
wychowankiem Grzegorza Szlangi i jego Chojnickiego Studia
Rapsodycznego. W tej chwili kończy IV rok studiów na wydziale
lalkarstwa PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie, filii we Wrocławiu.
Nim zaczął studia, miał już na koncie 11 spektakli zrealizowanych
w pod banderą Chojnickiego Studia Rapsodycznego, porządną półkę
nagród i wyróżnień. Przede wszystkim jednak warsztat, cel w
życiu, głowę, serce i duszę pełne pomysłów. Jeden z nich przywiezie na „Dźwięki Słów” -owo
cudeńko nosi tytuł „Śpij Kochana”. Prawie pusta scena, na niej On i czworo jego przyjaciół: Anna Gabrysz, Joanna
Kowalska, Hubert Waljewski i Mateusz Barta. Z boku szóstka młodych
ludzi tworząca zespół Pierwiastek z Trzech(odpowiedzialnych za malowanie muzyką i nastrojami): Adriana
Lemańczyk (voc/ukulele), Paulina Szymlek (voc/uklele),
Marcin Szymlek (piano), Marcin Stokowski (gitary), Piotr Dudek
(perkusja) i Krzysztof Słomkowski (kontrabas/bas). Fibrowa waliza,
kilka masek, no i ONA – szmaciana Majowa Muszka. Wykluła się z
kokonu o świcie; bardzo chce dobrze i pięknie przeżyć swoje
musze życie. Ono zaś trwa 24 godziny; dla Muszki aż tyle, dla nas
tylko tyle...
Na swej drodze spotkała Starego Lisa i Dzikiego Dzika,którzy postanowili coś dla niej zrobić. Przeżyć to jej króciuteńkie Życie, być z nią, nauczyć czegoś, pokazać świat, współistnieć Tu i Teraz. Prosty, a zarazem niebanalny zamysł na spotkanie z widzami, opowiedzenie jakiejś historii, współistnienie i antycypację. Na śmiech, łzy, wzruszenie, dyskusję... „(...)Stworzyłem spektakl o pewnym momencie - ŻYCIU. O krótkiej przygodzie, która jednego dnia jest a następnego może go nie być.(...)”*
Przepraszam,
czy ktoś wie gdzie jest Jabberwocky?!
Zasadniczo Lewis Carroll
zabił niezłego ćwieka nie tyle tłumaczom*
i reżyserom, co samym swoim czytelnikom...
Od zawsze twierdziłam,
Iż To Nie Jest Lektura Dla Dzieci i Nigdy Taką Nie Była!
Sny, podświadomość,
para-odbicia rzeczywistości, paralaksa, względność
czasoprzestrzeni – normalne, przecież tą rzeczywistość wymyślił
i opisał jak by nie było profesor matematyki. Dopiero całkiem
niedawno zrozumiałam, że obie części „Alicji...”
Lewisa Carrolla są
„prawie pod wymiar krojone” na inscenizowanie ich w formach
plastyczno – lalkowych. Utwierdził mnie w tym pewien eksperyment.
Otóż sprawdziłam w bazie realizacji E- teatru ilość inscenizacji
od 31 maja 1961 r.*
57 różnych; pełnych i skróconych, baletowych i
lalkowych, dramatycznych i muzycznych – jednak w przewadze scen
lalkowych...! Wliczając
tą najnowszą, wrocławsko – dyplomową na podstawie
kazuistycznego tłumaczenia Macieja Słomczyńskiego.
Jerzy Bielunas
jest reżyserem nader zaprzyjaźnionym z widzami „Dźwięków
Słów”, rokrocznie goszczącym w Lublinie. Nigdy z pustymi rękoma,
zawsze z ciekawie pełną sceną i przy zapełnionej skupionej
widowni. Tym razem (jako spektakl dyplomowy studentów IV roku
Wydziału
Lalkarskiego PWST
im. Ludwika Solskiego w Krakowie, filii we Wrocławiu) „poszły
na warsztat” fragmenty obu części: „Przygody
Alicji w Krainie Czarów” oraz
„O
Tym, Co Alicja Odkryła Po Drugiej Stronie Lustra"
Lewisa Carrolla. Chwilami
surrealistyczne, niesamowicie barwne, szalone do potęgi n-tej
kostiumy projektu Elżbiety
Terlikowskiej.
Moimi faworytami (znając tylko zdjęcia!) są: Humpty Dumpty,
Ażurowy Kapelusznik i szalony Motyl Gąsiennica na biegunowych
szczudłach. Zresztą obfitość form plastycznych w tym spektaklu
może lekko przyprawić o zawrót głowy. Dla małoletniego widza
przepyszna i niebanalna dawka teatru lalek.
Muzyka skomponowana przez
Szczepana
Pospieszalskiego,
którego od czasu słynnego już „Ony” Marty Guśniowskiej,
zrealizowanego przez Czytelnię Dramatu, lubię i cenię. Jerzy
Bielunas lubi współpracować z klanem Pospieszalskich, na czym
niezwykle zyskują kolejne projekty teatralne, nie wspominając o
wrażeniach słuchowych widzów.
Niemal dwa miesiące po premierze*
- 11 czerwca 2017- Alicja, Pan Gąsiennica, Kapelusznik i reszta tej
szalonej ferajny na jedno popołudnie zmaterializuje się na
Wirydarzu
lubelskiego
Centrum
Kultury.
Co z tego wyniknie – sami sprawdźcie...
Autorem portretu Antoniny Krzysztoń jest Paweł Nawrocki.
Na okładce płyty "SKARB" - autorstwa Michała Brzozowskiego- wykorzystana została grafika Antoniny Krzysztoń.
Zdjęcia zespołu Anashim są dziełem Lidii Polok.
Na okładce płyty "SKARB" - autorstwa Michała Brzozowskiego- wykorzystana została grafika Antoniny Krzysztoń.
Zdjęcia zespołu Anashim są dziełem Lidii Polok.
Zdjęcie z próby przedpremierowej "Śpij Kochana" w Chojnockim Domu Kultury jest autorstwa Daniela Frymarka, uostępnione zostąło dzięki uprzejmości twórcy.
Zdjęcie ze spektaklu "Śpij Kochana " udostępnione dzięki uprzejmości Dominika Gostomskiego.
Plakat "Alicji w Krainie Czarów" wedle Lewisa Carolla w reżyserii Jerzego Bielunasa jest autorstwa Anety Talarczyk w oparciu o pomysł Elżbiety Terlikowskiej
*http://salonartystyczny.blogspot.in/2014/05/
*http://www.fronda.pl/blogi/debiutant/dzien-matki-2017-plyta-skarb-od-antoniny-krzyszton,46504.html
Dlaczego w oryginale?Chyba najbardziej dla
piękna, niezwykłej melodyki i rytmu tego tekstu...
* w języku hebrajskim słowo oznacza to LUDZI jako grupę, kolektyw, określoną zbiorowość..
http://www.bielsko.biala.pl/aktualnosci/24436/witaj-w-zaczarowanym-ogrodzie
*https://pl-pl.facebook.com/events/649749128459888/
*https://allevents.in/lublin/anashim-sekretny-ogród-premiera-w-lublinie-12-września-2015-koncert-na-rosz-haszana-5776/558246780983194#
*http://boticellodellasperientia.blogspot.in/2016/
*http://boticellodellasperientia.blogspot.in/2016/01/spij-kochana.html
*Kilku ich jednak było: Maciej Słomczyński, Robert Stiller, Jolanta Kozak, Grzegorz Wasowski i Wojciech Mann (tak, tak, nie przywidziało Wam się...!); http://lubimyczytac.pl/autor/25011/lewis-carroll
*Kilku ich jednak było: Maciej Słomczyński, Robert Stiller, Jolanta Kozak, Grzegorz Wasowski i Wojciech Mann (tak, tak, nie przywidziało Wam się...!); http://lubimyczytac.pl/autor/25011/lewis-carroll
*http://www.e-teatr.pl/pl/realizacje/2909,sztuka.html
*http://www.pwst.wroc.pl/alicja-w-krainie-czarow, http://www.eteatr.pl/pl/repertuar/47897,szczegoly.html