Shakespeare forever czyli ekstra-mocna dawka Stratfordczyka na Słowacji…
Pomysł narodził się już jakiś czas temu w głowie Klaudyny Rozhin (założycielki i artystycznej szefowej słowackiego Divadla Kontra). Pierwszy raz usłyszałam o tym planie coś kole kwietnia 2015 roku: „(…) z mojego Szeks -opętania, z którego wynikły nasze Williamy*, a także z moich pielgrzymek po festiwalach monodramatycznych, gdzie oglądam i czasem coś mi się podoba(…) Głównie ze śledzenia, co się dzieje na świecie w klimatach mono-szekspirowskich. A że nie wszędzie da się pojechać, wymyśliliśmy, że łatwiej będzie zaprosić do siebie*. I jednocześnie zrobić prezent naszym widzom i kolegom aktorom.(...)” Rok temu się nie udało, tym razem władze były łaskawsze. Cobyście nie twierdzili, Artystom od zawsze mecenat był, jest i będzie nadal niezbędny; mądry i inteligentny pozwala im uskrzydlić ich pasje, troszkę upiększyć świat, uwrażliwić ludzi dając im odrobinę radości i okruch zapomnienia od Szarej Codzienności. szekspirowskiego Miłe Panie, Cni Panowie - pomiędzy 15 a 23 wrz