Andrzej Zaucha w lustrze Czasoprzestrzeni czyli zabawa w alternatywną historię
Co by było, gdyby najbardziej niepotrzebna śmierć polskiego jazzu się nie stała? Gdyby Andrzej Zaucha przeżył postrzał, wybudził się ze śpiączki po 17 dniach, poszedł na wybory, stał się Głosem Narodu? Gdyby za tym stało Coś lub Ktoś więcej...? Niesamowita historical fiction, podlana jazzowo soulowym sosem, autorstwa Zuzanny Bućko i Szymona Bogacza w reżyserii Adama Biernackiego na scenie kieleckiego „Żeromskiego”
Uprzedzam
solennie: ten tekst, (będący z założenia zapowiedzią najnowszego
„scenicznego dziecka” Szymona
Bogacza,
mojego ulubionego specjalisty od dramatycznego „historical
fiction*) zasadniczo traktował będzie o materii (czyli o sztuce),
nie o wyniku (czyli spektaklu - ten dopiero przede mną).
„Zupa
rybna w Odessie”, „Karskiego historia nieprawdziwa”, „Klara
Zach. Rekonstrukcja”, „(Nie)ludzkie dzienniki”, „Zaucha,
Welcome to the .prl”
*.
Nieważne, czy Szymon Bogacz osadza swoich bohaterów w normalnych realiach
czasowych, czy nieco (czasem nawet bardzo jak w wypadku najnowszym!)
odchyla zwrotnice na „torach Historii” - nie miewa sobie
równych! Czasem wespół z Zuzanną
Bućko (stałą
od niejaskiego czasu partnerką współtwórczą) wzbudzają
niesamowite kontrowersje i nieźle namieszają, jak w wypadku „Hanno
Reitsch kochamy Cię!/nienawidzimy Cię!”.
Oboje i każde z osobna mają: niesamowitą fantazję, radiowe wyczucie przestrzeni i dźwięku, zdolność tworzenia lotnych, pełnych powietrza scenicznego i rytmicznych opowieści. Przy całej ich alternatywności, zapętleniu intrygi, kalejdoskopie życiowym i skrajności bohaterów. Niezależnie czy w fazie końcowej są tylko spektaklami scenicznymi czy aż słuchowiskami radiowymi – wciągają widza i słuchacza w istny wir zdarzeń, faktów, zawirowań. Podlany sosem emocji i ekspresji, napędzany od pierwszego słowa rytmem, dźwiękiem, tempem... Szymon Bogacz (jak by nie było klasycznie wykształcony trębacz!) świetnie wie, iż pasja odłożona lub zawieszona na pewien czas odezwie się i upomni o swoje – w najpotrzebniejszej chwili, ale za to zazwyczaj w sposób, którego nawet my sami nie zakładaliśmy...!
Pomysł
zasadniczo niesamowity, choć w sumie fajny. Otóż odwróćmy
zwrotnice Historii, pozwólmy sobie na pewną wycieczkę wgłąb
Rzeczywistości Równoległej...
10
października 1991, Kraków,
parking na tyłach teatru Scena
Stu
przy ul. Włóczków
– zaryzykujmy, że jest około 23,00. Andrzej
Zaucha
wychodzi zmęczony po kolejnym spektaklu „Pana
Twardowskiego”,*
obok jego aktualna partnerka Zuzanna
Leśniak.
Od tej chwili zaczyna się Inna Wersja Historii: z ciemności wyłania
się były mąż Zuzanny
-Yves
Goulaise-,
padają słowa „Będę musiał Ciebie zabić...”, potem strzały.
Kobiece ciało jak tarcza osłania ukochanego, ten cudem przeżywa...
Karetka, szpital Jana
Pawła II,
siedemnaście dni śpiączki. W ciemności pomiędzy Życiem a
Niebytem żona Elżbieta
opowiada to, co będzie, daje wskazówki, wygania coraz mocniej do
Światła, do córki Agnieszki...
Śpiewając „Różyczkę”
powtarzała
„(...)
Kochany,
musisz zapamiętać tę piosenkę. To bardzo ważne. Gdy już się
obudzisz nic nie będzie proste. Oczywiście, postaram się pomóc,
ale wiesz, że mam ograniczone możliwości. Wiem też, że bardzo za
mną tęsknisz. Ja też tęsknię, ale obiecaj, że zapamiętasz. I,
że pójdziesz na wybory i zagłosujesz. Będziesz wiedział na
kogo.(...)”*
27 października 1991 wrócił do Żywych, uparł się głosować na partię Nowych Światłych Socjalistów (bo tak kazała „jego Elżbieta”; czy tylko ja widzę tu analogię, czy tylko mnie się to z czymś i z kimś kojarzy?), został zupełnie nieświadomie Głosem Narodu...
Jest w tym tekście taki passus, właściwie nawet dwa...
„(...)Ludzie piszą do mnie listy z prośbą o pomoc. Żebym wsparł, żebym przyjechał i pomógł odbudować dom, znaleźć zaginione dzieci, rodziców. Żebym cofnął powódź, cofnął czas, że ja na pewno to potrafię, bo ja potrafię wszystko. Rzucam się w wir pomocy, ale nie jestem w stanie…(...)Pomagałem w odbudowie. Nikt nie prosił o moje śpiewanie. Ale pracy od rana do wieczora nie odmawiali. Dałem z siebie tyle ile mogłem. Sił, środków… Oni potrzebowali pomocy, każda para rąk się liczyła. Żyłem z nimi od rana do wieczora. Od rana do wieczora nosiłem, kopałem, piłowałem, przybijałem, heblowałem. Usuwałem zwały gruzu, kopałem doły dla padłych zwierząt. Murowałem… Oddałem się im w całości(...).* w tym tekście taki passus. Właściwie nawet dwa...
Z postaci scenicznej, osadzonej w ramach tekstu i dramaturgii, zerka i wygląda prawdziwy Człowiek, autentyczny Andrzej Zaucha. Zawsze gdzieś pędził, zawsze w biegu – od sesji do sesji, od nagrania do koncertu.
Jarek Kozidrak (niegdyś podpora legendarnego BAJMU) powiedział mi kiedyś, że lekko zrugał Andrzeja za pęd, niedbanie o zdrowie, zaganianie. Tenże, siadając za kierownicę ( wracał z nocnej sesji do Krakowa) uśmiechnął się tym swoim kpiarskim uśmiechem i odparował: „Ależ Jareczku, bracie w Muzyce, ja po prostu nie umiem inaczej...!”
„Jeszcze się taki nie urodził, iżby wszystkim dogodził...”
Wiedziano, że nigdy nie odmówi, przyjedzie, nagra, zaśpiewa – jego solidność i słowność bywała wprost legendarna.
Choć w przeciwieństwie do dramaturgicznej kreacji Żywy Oryginał bynajmniej nie miał łatwego charakteru, oj nie! Był samoukiem, geniuszem o wielkiej łatwości interpretacyjnej, niesamowitej skali i wszechstronności głosu jak na tamte czasy (czyli lata 1968-91!). Rhytm and blues, klasyczny blues i jass, brass jazz, swing, jazz rock, pop – do tego muzyczne brylowanie saksofonem i perkusją; co, powiecie mi, że tacy wirtuozi „na kamieniu się rodzą”...?! Zwykł był mawiać:
”(...)Trzeba robić to, co się lubi, i wtedy robi się to dobrze.(...)”
Do tego, co osiągnął, doszedł perfekcją, profesjonalizmem i pasją; naprawdę nie cierpiał fuszerki i półśrodków. Od siebie dodam tylko jedno: ludzie tak mają, iż prędzej Profesjonalnym Pasjonatom będą zazdrościć ich osiągnięć, niż ich zrozumieją...! O polubieniu nas nawet nie marzymy... Tu jak ulał pojawi się trzecie z przysłów, zarazem najbardziej kontrowersyjny zarzut (a raczej zastrzeżenie!) wobec tekstu Szymona Bogacza i Zuzanny Bućko
„(...) Czegoż za dużo...(...)”
|
„(...)Chciałem
by była to opowieść: co by było gdyby. Współpraca z parą
Bogacz - Bućko gwarantowała, że rozwinięcie tej myśli będzie
bardzo pojechane. I tak się stało
(…).”*
Kiedy
podróżowałam przez kolejne frazy, zdarzenia, sceny „Zaucha.
Welcome to the .prl”, nie opuszczało mnie jedno wrażenie:
Za
Dużo, Ciut Bardzo Cepeliowato, Nazbyt Hollywood’zko...!
Może
to tylko „zasłona dymna ze słów”? Na razie kielecki spektakl
„Żeromskiego” to dla mnie tekst, biało dynamiczne zdjęcia z
próby Pawła Małeckiego, pełne klimatu i koloru Krzysztofa
Bielińskiego, ukazujące niezwykłe operowanie światłem przez
Mirka Kaczmarczyka (światło, filtry i wizualizacje jako baza do...
kostiumów: no takim haczyskiem to akurat mnie można złowić
skuteczniej niż białego rekina z Golden Grotto!), wabi nazwisko
Mikołaja Mikołajczyka jako choreografa. Wokal Wiktorii
Kulaszewskiej i ten nieznany mi jeszcze Anety Wirzinkiewicz, którego
jestem niesłychanie ciekawa. Świetny zespół aktorski, którego
stanowczo za dawno mój organizm na kieleckiej scenie nie dawał mi
podziwiać...
Mimo
wszystko jednak czekam na tą inscenizację od kwietnia tamtego roku,
poczekam jeszcze tyle, ile trzeba będzie. Potem opowiem, co z
czekania dostały: Dusza, Oczy, Uszy, Serce...
ZAUCHA. WELCOME TO THE .PRL Zuzanny Bućko i Szymona Bogacza, reż. Adam Biernacki, dramaturgia i współrealizatorzy Zuzanna Bućko i Szymon Bogacz, aranże i muzyka Waldemar „Maash” Maszyński, opracowanie muzyczne Szymon Bogacz, scenografia, kostiumy, projekcje wideo i światła Mirek Kaczmarek, choreografia: Mikołaj Mikołajczyk, konsultacja wokalna Andrzej Wolski, asystent muzyczny Grzegorz Margas: obsada: Teresa Bielińska, Magda Grąziowska, Agata Grobel, Wiktoria Kulaszewska, Bartłomiej Cabaj, Krzysztof Grabowski, Edward Janaszek, Bogusław Kudlek, Grzegorz Margas, Wojciech Niemczyk, Paweł Wolsztyński, Aneta Wirzinkiewicz; spektakl zrealizowany w koprodukcji z Fundacją SERCA BICIE w Bydgoszczy, Teatr im. Stefana Żeromskiego, prapremiera 18 marca 2017 r.
w tekście wykorzystałam zdjęcia z prób autorstwa Pawła Małeckiego, udostępnione dzięki uprzejmości marketingu Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach
autorka plakatu "Zauchy..." Apolonia Bronakowska
w tekście wykorzystałam zdjęcia z prób autorstwa Pawła Małeckiego, udostępnione dzięki uprzejmości marketingu Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach
autorka plakatu "Zauchy..." Apolonia Bronakowska
*Za tym anglicyzmem ukrywam (nie ja jedna zresztą...!) określenie tekstów umiejscowionych w rzeczywistości równoległej do normalnej, Jako gatunek literacko - dramatyczny zwany jest różnie: Steampunk, DieselPunk, Retrofuturism... Więcej? Służę uprzejmie:
http://www.steampunk.republika.pl/defin01.html
http://henryjenkins.org/2007/06/the_tomorrow_that_never_was_re.html
*http://www.encyklopediateatru.pl/autorzy/4881/szymon-bogacz
http://www.encyklopediateatru.pl/autorzy/7355/zuzanna-bucko http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/236343/kielce-spektakl-o-andrzeju-zausze-u-zeromskiego
*http://www.e-teatr.pl/pl/osoby/13342,karierateatr.html#start
*Szymon Bogacz, Zuzanna Bućko „ Zaucha. Welcome to the. prl" str.4, scena 2
*Szymon Bogacz, Zuzanna Bućko „ Zaucha. Welcome to the. prl" , str.44, scena 26
*Szymon Bogacz, Zuzanna Bućko „ Zaucha. Welcome to the. prl" , str.44, scena 26
*http://www.filmweb.pl/Forrest.Gump#
*http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/236343.html |