„(...)lecz do Boga każdy kiedyś zdąży w gości... (..-)”
Jarosław
Góral jako Samuel Dombrowski - adwokat tych, którzy ludzkim głosem
nie są w stanie przeciwstawić się i zaprotestować cierpieniu.
Był
ze wszech miar niezwykłym człowiekiem. Żydem, który mimo
przejścia przez bramę z napisem „Arbeit
macht frei” i utraty tamże wiary,
pozostał Człowiekiem. Mimo gehenny Shoah współdziałał na rzecz
porozumienia Polaków, Niemców i Żydów. Nade wszystko jednak od
zawsze miłością bezwarunkową kochał zwierzęta.
Rodowity
Kielczanin (rocznik 1922), przed wojną przeprowadził się do Łodzi.
Kształcony w polskich szkołach (w którejś żydowskiej rabbi
stracił do niego i jego niezwykłej inteligencji i ciekawości
świata cierpliwość, a on szacunek do rabina!), miał polskich i
żydowskich kolegów. Potem stało się Piekło...
„(...)Najpierw
Niemcy zabili mu psa, ukochanego owczarka, nomen omen niemieckiego,.
Niemcowi spodobał się pies i chciał go zabrać, a gdy pies nie
chciał iść, Niemiec wyciągnął pistolet i psa zastrzelił. Do
Żydów jeszcze wtedy nie strzelali, dopiero później zabrali do
gazu rodziców Samuela. On sam, 20 -letni silny chłopak pracował w
jakiejś fabryce, a w domu, w skrytce za szafą ukrywał swoją
7-letnia siostrę. Ukrywał ją, bo dzieci już nie miały prawa żyć,
tylko mężczyźni zdolni do pracy. Któregoś dnia wrócił z pracy,
szafa była odsunięta, a siostry we wnęce już nie było. Tylko raz
mi to opowiadał i tylko ten raz jeden widziałem w jego oczach
łzy.(...)”*
Po
przejściu gehenny i przeżyciu Samuel wyjechał do Niemiec. Poznał
piękną Sonię, stworzył z Nią Dom, Rodzinę, Życie od nowa.
Oboje kochali zwierzęta, Samuel aktywnie działał w Niemieckim
Towarzystwie Ochrony Zwierząt. Pytanie o to, dlaczego akurat One i
ich prawa, puentował „Bo Niemcy to
taki wrażliwy Naród...”.*
W jego ustach stwierdzenie to brzmiało
nadzwyczaj poważnie.
„(…)Był
Żydem, z pełnym poczuciem własnej żydowskiej tożsamości, ale
zarazem kochał Polskę, kochał ją takim prawdziwym przedwojennym
polskim patriotyzmem, wywiedzionym z Sienkiewicza. Tym patriotyzmem,
od którego dziś próbuje się Polaków odzwyczaić. Na
półkach jego obszernej biblioteki w Dusseldorfie leżą głownie
książki historyczne, o historii Polski i historii Żydów.(...)”*
Wracał
wielokrotnie. W końcu, gdyby nie jego upór i konsekwencja, nie
powstałoby Polska Fundacja Ochrony Zwierząt.*
Za swoją pasję, miłość do zwierząt i walkę o ich prawa został
w grudniu 1999 r. odznaczony Krzyżem
Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
„(...)powiedział
kiedyś o dwóch ideach: pierwsza, że cywilizacja, którą
zbudowaliśmy opiera się niestety na zabijaniu i zagładzie
zwierząt, i druga idea na szczęście już krzepiąca, dobra, że
działanie na rzecz zwierząt ich ochrony i pomocy jest także
działaniem na rzecz ludzi.(...)myślę, że jakby takich ludzi jak
pan było więcej, żylibyśmy w naprawdę w znacznie lepszym
świecie.(...)”*
W
PFOZ zetknęła się z nim inna niesamowita osoba: Barbara
Borzymowska – wrocławska pisarka, poetka, tłumaczka, architekt,
rysowniczka, malarka, malterapeutka, psycholog ludzki i zwierzęcy.
Dobry Duch Zwierząt zapomnianych przez Ludzi, o szopie blond loków
i zaraźliwie optymistycznym uśmiechu. Od pierwszego zdania
„Najukochańszej ulicznicy” zauroczył mnie ten tekst,
przenicował do wewnątrz, rozbroił swoją prostotą, pięknem i
szczerością! Nie ma patosu, zbędnych ozdobników, emfazy; jest
ogrom emocji, uczuć, empatii, serca, miłości i zwyczajnego
najprostszego miłosierdzia.
Moskiewską nocą nocą Samuel znalazł na ulicy „psią Biedę z Nędzą”, nazwał
Orly, dał dom i stworzył rodzinę. Barbara Borzymowska przenosi
czytelnika do chwili, w której Starzec dosłownie za chwilę
przejdzie Tęczowy Most, a Pies zostanie sam. Ktoś Błękitny w
Górze czuwał i Orly znalazła Ludzi, nim odszedł Samuel. Kiedy
przyszła Śmierć, Starzec przede wszystkim postanowił rozprawić
się ze wszystkimi swoimi dylematami etyczno-moralnymi. Dlaczego tak
ustalono, że nasi Bracia Mniejsi cierpią bezmiar okrucieństwa? Jak
to jest, że człowiek w obliczu tylu cierpień zadanych zwierzakom,
pozostaje bezkarny? Taki właśnie ma wymiar miłości Człowieka
wobec Zwierzęcia? Gdzież pokłusuje Koń wieziony do rzeźni, kiedy
już go nie będzie?!
Winnam
wdzięczność Jarosławowi Góralowi, że „wziął na warsztat”
ten tekst: trudny, ciężki, nabrzmiale bolesny, lecz jednak mądry,
piękny, ważny. Takie monodramy, spektakle, sztuki są potrzebne;
budzą, potrząsają, szarpią za duszę, otwierają szerzej oczy i
przemywają je z ułudy mód, wygodnictwa, konformizmu! Wiem, że 28
listopada 2015 r. ze sceny katowickiego Teatru Żelaznego usłyszę
jedne z ważniejszych słów w moim życiu; dźwiękowe barwy i
kształty „Najukochańszej ulicznicy” Barbary Borzymowskiej w
wykonaniu Jarosława Górala – przyłączycie się...?!
NAJUKOCHAŃSZA
ULICZNICA Barbary Borzymowskiej, reż. i wykonanie Jarosław Góral;
Teatr Żelazny, premiera 28 listopada 2015 r.
*http://www.januszwojciechowski.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1795:nie-zdyemlecz-do-boga-kady-kiedy-zdy-w-goci&catid=20:blog&Itemid=42
*Ibidem
*ibidem